Wszechmogący Boże! któż wymówić może, co czynisz dla stworzenia, kiedy swoje Bóstwo zsyłasz na ubóstwo, i na srogie męczenia. Niechże Ci, w Trójcy Jedynemu, cześć, chwała, Bogu przedwiecznemu, będzie bez zakończenia.
Pasterze drzymali w dolinie, pasący bydełko, owce i barany. Alić o północnej godzinie Anioł, jasnością odziany, w przyjemnym rozgłosie, milszą nowinę nad życie, oznajmił, że dziś zrodziło się Boskie w Betlejemie Dziecię.
Pasterze się ze snu porwali, chcąc iść razem w drogę. A bydełko jakże zostawić, myślą, co tu czynić dalej, by się nic nie bawić. A wtem jasność sroga, każdego uderzy w oczy. A to co! krzykną ach dla Boga! że tak widno o północy.
A więc wszyscy razem co żywo, pasterze lękliwi do szopy bieżeli, aby zobaczyli to dziwo, które głosili Anieli. Przychodzą. W oborze: Panna, staruszek i Dziecię. Takież to, krzykną wielki Boże! ubogie Twoje powicie.