Płacić nie trzeba, bo ten Pan z nieba, zapłaci to On nam dobrze, szafuje ten szafarz szczodrze... kogo miłuje.
Pójdźmyż do Niego malusieńkiego! Wiem, że nas uprzejmie przyjmie, i wesoło nas obejmie... Serce to czuje.
Zwyczaj jest stary przynosić dary, przywitać Gościa nowego, w otchłaniach pożądanego... Mamy wonności.
Weźmie je wdzięcznie, pójdźmyż bezpiecznie. Niechaj odbiera królewskie, jako to plemię niebieskie... Nasze skłonności.
Północ już była, gdy się zjawiła nad bliską doliną jasna łuna; którą zoczywszy i zobaczywszy krzyknął mocno Wojtek na Szymona: Szymonie kochany, znak to nie widziany, że całe niebo czerwone! Na braci zawołaj niechaj wstawają. Kuba i Mikołaj niech wypędzają, barany i capy, owce, kozły, skapy zamknione.
Na te wołania z smacznego spania, porwał się Stach z Grześkiem i spadł z broga; Maciek truchleje, od strachu mdleje, woła: