Strona:PL Kapitał Karola Marksa w streszczeniu.djvu/20

Ta strona została uwierzytelniona.
—   18   —

dyscyplina, planowość. W przeciwieństwie do tego na rynku towarowym panuje zupełna anarchja, tak zwana wolna konkurencja. Tu nikt nie troszczy się o kogoś innego i nikt nie dba o całość. A jednak właśnie poprzez tę anarchję kapitalista zaczyna odczuwać swą zależność od innych i od społeczeństwa pod każdym względem.
Musi on naprzykład dotrzymywać kroku wszystkim swym spółzawodnikom. Jeżeli sprzedaż towarów zabierze mu choć trochę więcej czasu niż było bezwzględnie konieczne, jeżeli nie zaopatrzy się on w dostateczną sumę pieniędzy, żeby w porę nabyć surowce i wszystko, czego trzeba, żeby tymczasem przedsięborstwo nie uległo chwilowemu wstrzymaniu, jeżeli nie postara się, żeby uzyskane ze sprzedaży towarów pieniądze nie leżały ani chwili bezczynnie, lecz znalazły jakąkolwiek zyskowną lokatę, o w ten lub inny sposób zostanie zepchnięty na plan dalszy. Maruderów zawsze psy kąsają, każdy zaś przedsiębiorca, o ile nie zwróci dostatecznej uwagi, żeby jego przedsiębiorstwo w ciągłych przerzutach między warsztatem i rynkiem funkcjonowało równie sprawnie, jak w samym warsztacie, nie osiągnie w żaden sposób przeciętnej normy zysku, choćby jaknajrzetelniej wyzyskał swych robotników najemnych. Jakaś część jego „dobrze zapracowanego“ zarobku utkwi gdziekolwiek po drodze i nie trafi do jego kieszeni.
Niedość tego jednak. Kapitalista może tylko wówczas gromadzić bogactwa, jeżeli wytwarza towary, a więc dobra użytkowe. W takim jednak razie musi on wytwarzać właśnie to, co jest potrzebne społeczeństwu i tylko tyle, ile jest potrzebne. Inaczej — część towarów nie będzie sprzedana, a zawarta w nich część nadwartości zmarnuje się znowu. W jaki sposób jednak poszczególny kapitalista ma o tem wszystkiem wiedzieć? Nikt nie powie mu, ile i jakich dóbr użytkowych trzeba społeczeństwu w danej chwili, zwłaszcza, że nikt tego nie wie. Przecież żyjemy w społeczeństwie anarchicznem, bezplanowem! Każdy oddzielny przedsiębiorca jest w takiem samem położeniu. A przecież z tego chaosu i tego zamieszania musi złożyć się pewna całość, która umożliwi zarówno powodzenie i wzbogacenie się poszczególnych kapitalistów, jak zaspokojenie potrzeb i zabezpieczenie bytu społeczeństwa.
Ściślej mówiąc, anarchiczny i bezplanowy rynek musi, po pierwsze, umożliwić nieprzerwany obieg kapitału indywidualnego: wytwarzanie, sprzedaż, zakupy i ponowne wytwarzanie, przyczem kapitał wciąż zrzuca z siebie formę pieniężną a przybiera towarową i naodwrót. Fazy te muszą ze sobą harmonizować. Zawsze trzeba mieć jakieś rezerwy pieniężne, żeby wyzyskać każdą pomyślną konjunkturę dla zakupów i opędzić bieżące wydatki przedsiębiorstwa. Z drugiej zaś strony, pieniądze, wracające stopniowo do kieszeni kapitalisty w miarę wyzbywania się towarów, muszą mieć zapewnioną możność natychmiastowego czynnego zużytkowania. Zupełnie na pozór niezależni od siebie indywidualni kapitaliści łączą się już faktycznie