Strona:PL Karel Čapek-Boża męka.pdf/129

Ta strona została skorygowana.

— Nie, nie, niech mnie pan pozostawi w spokoju, — płakała Lida — wiem, że mnie pan teraz porzuci, z pewnością to wiem, z pewnością. — — A i tę ofiarę ponieść muszę za moją winę; nawet gdybym już pana nigdy nie miała zobaczyć. Wiem, wiedziałam, że wszystko z tego powodu przybierze okropny obrót; strasznie bałam się tej chwili i dopiero w drodze do pana przyszła siła. Dopiero na moście.
Nagle padła Lida na kolana i powiedziała głosem pełnym grozy:
— Niech mnie pan sądzi, — czy jest podła!
— Panno Lido, — powtarzał Holub na pół przytomny.
Lida wyciągnęła ręce wprzód:
— Nie, nie —
— Wiem przecie już dawno o wszystkiem! — wykrzyknął Holub.
Lida zerwała się, jakby uderzona w twarz:
— Pan wiedział — —
— Wiedziałem wszystko od samego początku. Gdy rodzina pani przypuszczała, że pani nie żyje, ja wiedziałem, że pani uciekła. Że pani uciekła z podłym człowiekiem i wszystko to — — Ale to ja właściwie odszukałem panią.
— Jak — jak — —, szeptała przerażona.
— Niech się pani nie pyta. Nie było trudno odgadnąć. Wiedziałam o tem, a przecie nie przeszkadzało mi to, abym chodził do pani — —