Strona:PL Karel Čapek-Boża męka.pdf/141

Ta strona została skorygowana.

zmiernie szczęśliwy. A przecie nie było w tem ani odrobiny sensu. Nie wiem, skąd się to brało, takie bezcelowe, takie zupełnie bezcelowe.
— Ślady, które znikąd i nigdzie nie prowadzą — przypomniał sobie Holeczek nagle.
— Tak. A teraz stworzyłem z tego system, albo może i prawdę; wszystko jest w tem logiczne i jasne. Ale wówczas — nie wiem, jak się wyrazić — było to jakieś dziwne, piękniejsze, cudowniejsze. Nic z tego wtedy nie wypływało, na nic się to wtedy nie przydawało. Wiedziałem, że można mieć niezliczone mnóstwo coraz innych i przeciwnych myśli, równie pięknych i nadprzyrodzonych. Byłem świadomy swobody bez granic. Coś doskonałego nigdy się nie wywróci. Aż dopiero, gdy zacząłem z tego tworzyć prawdę, miałem uczucie, że wszystko przemieniło się nagle w materję. Wiele musiałem obalić, aby zostało jedno tylko: prawda. Musiałem udowadniać i przekonywać, musiałem być logicznym, musiałem rozumować rzeczowo. Ale dzisiaj, w czasie wykładu zrozumiałem nagle: wtedy, o tak, wtedy byłem bliżej czegoś innego, czegoś bardziej doskonałego. A gdy się mnie zapytał ten zacietrzewiony filozof: „co to jest prawda?“ — miałem już na języku odpowiedź: „prawda nie ma żadnego znaczenia“.