Strona:PL Karel Čapek-Boża męka.pdf/168

Ta strona została skorygowana.

szcze piękniejsze a życie na nich jest jeszcze dziwniejsze. Mógłby zełgać byle co. Oto teraz wspomina.
Człowiek machnął lekko ręką, spoglądając niewyraźnie i w zamyśleniu gdzieś w nicość.
Może powie: Wiem, że pan patrzy na mnie z zainteresowaniem; uważał mnie pan za trupa i z litości nachylił się pan nade mną. Opowiem więc panu historję mego życia. Niech mi pan jednak nie przerywa o ile coś się panu wyda bez związku, albo nieuzasadnione. Tylko proszę postarać się wyczytać z mej twarzy czy żyłem lekko i po prostu. Tak jakoś mniej więcej by zaczął.
Ale człowiek powoli palił papierosa i milczał, wpijając jasne, niewidzące oczy w nieskończoność.
— Z pewnością coś powie, — myślał Jeżek — ale jak to ciężko wyszukać słowa, w których możnaby zamknąć historję życia. Niech będzie — poczekam.
Pocichu położył się na wznak.
Słońce uderzyło go w oczy. Przeniknęło przez zamknięte powieki. W tej chwili roztoczyły się czerwone i czarne koła. Palą żarem. Tańczą przed oczyma.
Gorącość oddycha długiemi, ognistemi falami. Jeżkowi jest błogo. Jest mu tak, jakby go