Strona:PL Karel Čapek-Boża męka.pdf/183

Ta strona została skorygowana.

Ale po drugie — proszę poczekać! — po drugie —
— Co po drugie? — zapytał towarzysz po chwili.
— Proszę poczekać. Było coś w tem przecie o duszy — ale teraz już nie wiem — — Tak, było coś w tem niezmiernie ważnego o duszy. Boże! co to właściwie było?
— W jakim sensie o duszy?
— Nie wiem, nie były to wogóle słowa, była to pewność. Jest to tak małe.
— Proszę więc sobie przypomnieć!
— Tak, zaraz. Coś o duszy? Co to było?
— Proszę sobie tylko przypomnieć. Ja zaczekam.
— Dziękuję panu. Zaraz to w myślach znajdę.
Noc rozpościerała się nieruchomo na czarnych i bezkształtnych rzeczach.
A oto pierwszy o poranku człowiek idzie pustym gościńcem.
Czy słychać wrzask koguta we wsi?
Czy to noc poruszyła się w cichem swem wnętrzu?
— Przypomniał pan sobie?
— Ach zaraz — Coś jeszcze tylko — — —
Na horyzoncie rozścielał się słaby świt. Ziemia i wszystko na niej pokrywało się chłodną, dziwaczną bladością. Wszystko stawało się coraz bielsze i coraz ostrzejsze.