Strona:PL Karel Čapek-Boża męka.pdf/192

Ta strona została skorygowana.

nych. Wielu rzeczy żal mi. Lada miłości. Od czasu do czasu zajaśnieje stara myśl. Ale wiele, niezliczenie wiele zapomniałem i właśnie o tem myślę najwięcej. Jest strasznie wiele minionych rzeczy. Przeszłość jest zawrotna.
Kwiczała westchnął. Było mu ciągle duszno.
— Ach, ulica za oknem! Światło! przestrzeń! Tam na dworze szybkość! Ruch!
— Przeszłość nie jest taka jak myślałem — mówił Matys, jakby sam do siebie. — Jest bardzo niejasna. Czasem działy się dziwne i nieprawdopodobne rzeczy. Zdaje mi się, że stoję na skraju — na pół nieznanego — świata. Coś już odkryłem, ale reszta ciągnie się nieskończenie dalej i szerzej, aniżeli spodziewałem się. Nie miałem o tem pojęcia — — To, że własna przeszłość wydaje się nam znana — jest omyłką, którą zesłała nam jakaś miłosierna dłoń. Znamy ją tylko trochę. Ale wszystko inne, większość musielibyśmy dopiero przeżyć!
Kwiczała nadsłuchiwał.
Na dworze dzwonił tramwaj. Mnożyły się kroki. Szeroko rozsypywał się turkot wozu. Cienko i jasno wzleciał krzyk dziecięcia.
Ale tu — dochodzą tylko cienie dźwięków niematerjalne, które przeszły przez szkło. Są obrane ze wszystkiego co bliskie i rzeczywiste. Bliskość i rzeczywistość odjęta jest tym