Strona:PL Karel Čapek-Boża męka.pdf/40

Ta strona została uwierzytelniona.

wszystkie przypominają Lidę i jej nieszczęście. Są teraz bez ruchu, zamarłe, zalane niezmierną głębiną, są podobne do ciał, ułożonych w przeźroczystej, szklanej kuli, w nieporuszenie cichej atmosferze; więzi je niema głębina rezygnacji.
Po niezmiernie długiej godzinie modlitwy pani Martinicowa jakby ocknęła się; podniosła się, a wszystko dokoła odmieniło się. Rzeczywistość wtłoczyła się w nowy porządek; wszystkie rzeczy aż do ostatniej najbardziej martwej — przybrały nowy, zastygnięty wyraz zrezygnowanego spokoju, cierpliwego „niech się stanie“.

*

Młody Martinec przechadzał się po swym pokoju aż do świtania.
Czem dłużej analizuje wypadek z Lidą, tem bardziej staje się on tajemniczym.
To, co go teraz dręczy, to już nie są przypuszczenia, to są natrętne pytania.
Ohydna zbrodnia popełniona na Lidzie nie jest już tylko samem urojeniem; jest to problem, który wzrasta z każdem pytaniem, z każdą odpowiedzią. W tym bezwzględnie ciemnym wypadku, nawet najstraszniejsze rzeczy są możliwe.
Boże! co czynić? Donieść o całej sprawie policji? Ale władze przesłuchiwać będą prze-