Strona:PL Karel Čapek-Boża męka.pdf/72

Ta strona została skorygowana.

Za dwadzieścia cztery godziny — tak przypuszczał zawiadowca. W odpowiedzi zobaczył tak w ściekły i bolesny wzrok przybysza, że nieomal przeraził się.
— Musi się pan przespać w miasteczku, — radził mu gorąco.
— Niech się pan nie troszczy o mnie, — odpowiedział podróżny cierpko i odszedł.
Mimo, że twarz miał zakrytą, przecie wywierał dziwne i „męczące“ wrażenie — jak człowiek znajdujący się w chwili śmiertelnego niebezpieczeństwa. (Zeznania zawiadowcy stacji).
Ten pan obcy zjawił się wieczór w zajeździe w miasteczku, kazał sobie zapalić w pokoju i przynieść coś do jedzenia.
Za chwilę gospodarz zapukał.
— Czego tam? — wykrzyknął gość z przerażeniem.
— Pan jest turystą? — odważył się zapytać gospodarz. — Mógłbym polecić panu dobrego dorożkarza, nazywają go „Z pomocą Bożą“, — może pan zechciałby — — —
— Namyślę się, — odpowiedział gość i zatrzasnął drzwi.
Za chwilę zawołał ze schodów:
Proszę mi zamówić tego dorożkarza na piątą rano, na cały dzień.
Dzisiaj wcześnie rano odjechał; był to pan