Strona:PL Karel Čapek-Boża męka.pdf/87

Ta strona została skorygowana.

— Czy to ciężko być dedektywem? — zapytał go.
— Nie. Zależy od charakteru. A pan jest muzykiem? To jest daleko lżejszy zawód.
— O, niech pan nie wierzy! — zawołał Jewiszek. — Naprzykład teraz właśnie — — — komponowałem coś większego, kwartet. Słowem nie mogłem skończyć. Nie potrafię już sobie poradzić. Uciekło to ze mnie.
— Trzeba, aby pan to znów odszukał.
— Oh, artysta zawsze szuka. Przez całe życie. Ale teraz już mnie to wyczerpało. Dlatego poszedłem z panem, aby trochę zapomnieć, aby trochę sobie ulżyć.
— Myślałem, że pan poszedł z ciekawości, tak, jak ten drugi pan.
— O nie, poszedłem właśnie bez specjalnego zainteresowania się. Cieszyłem się, że coś zobaczę, coś niezwykłego i wzruszającego. Czasami potrzeba nam silnego wstrząsu. Ach, proszę mnie ze sobą zabierać częściej!!
— Bardzo chętnie — odezwał się dedektyw poważnie — o ile panu każą iść. Ale bez rozkazu niech pan nie idzie. Niedobrze jest ścigać człowieka.
W Jewiszku poruszyło się sumienie.
— Przecież to morderca — bronił się.
Dedektyw kiwał głową.
— Tak, niedobrze jest nie ścigać człowieka.