Strona:PL Karel Čapek-Boża męka.pdf/95

Ta strona została skorygowana.

nauczyciel. Teraz wywoła mnie — teraz — — teraz — — Chryste Panie, gdzie się schować?
Co pocznę? Daj mi uciec, Boże! Daj mi uciec! Wtem rozbrzmiał wystrzał.

*

Tymczasem błąkał się Jewiszek po górze, nie wiedząc, gdzie się ma obrócić. Chwilami nadsłuchiwał, ale nigdy świat nie był bardziej milczący, nigdy nie był bardziej cichy. Trochę to boli i trochę upaja. I Jewiszek szedł dalej, nie myśląc, nie wiedząc nawet gdzie jest.
Wtem rozbrzmiał wystrzał. Jak alarm leciało od góry do góry echo coraz bardziej oddalone, coraz cichsze, coraz straszniejsze.
Znowu nastała cisza, jeszcze okrutniejsza niż przedtem; wtedy dopiero pojął Jewiszek, że jest tu sam i sam, mały, nic nie znaczący, że błąka się bez celu w górach, że idzie znowu do domu, że z serca jego przez szczelinę wytryska ustawicznie troska i nurtuje powoli ściśnięty, bezmierny żal.

*

Pilbauer przedzierał się przez gąszcz. Woda ściekała mu za kark, chlupotała w bucikach, w sposób podstępny, nieprzyjacielski i zwinny wlewała się wszędzie; wtedy Pilbauer nie