Strona:PL Karel Čapek - Meteor.pdf/106

Ta strona została przepisana.

telskie ja, nie zdało się panu na nic i był pan tylko obcym człowiekiem na ulicy obcego miasta. Może przypomina pan sobie, że w takich chwilach przyjmował pan wszystkie wrażenia z jakąś osobliwą i niemal marzenną intensywnością. Pozbawiony wszystkiego przypadkowego, był pan już tylko człowiekiem, tylko podmiotem i wnętrzem, oczyma i sercem, podziwem, bezradnością i poddaniem się konieczności. Nie ma nic lirycznejszego, nad zgubienie samego siebie.
Przypadek X, który zgubił samego siebie tak zupełnie, że nawet nie wie, kim jest, będzie właśnie takim zdumiewającym się człowiekiem. Życie będzie go omijało niby halucynacja, wszyscy ludzie będą mu nieznajomi, wszystkie rzeczy staną się dlań nowe. Ale przy tym wszystkim spoglądać będzie na cały świat niby przez zasłonę stałego wspominania, uświadamiania sobie, że wszystko to już skądsiś zna i że to przeszło już kiedyś przez jego życie, ale gdzie i kiedy to było, mój Boże? Będzie się ciągle znajdował w jakimś stanie półsnu, choćby robił nie wiem co, i daremnie wyławiać będzie strzępy rzeczywistości z wiecznego przepływu zjawisk. Aż dziw, jak dalece świat się dematerializuje, gdy człowiek traci pamięć!
Jedna rzecz domaga się pewnego wyjaśnienia, a jest nią specjalne zainteresowanie się Kubańczyka Przypadkiem X. Nie sądzę, aby go zatrzymał w domu swoim jedynie jako ciekawe zjawisko psychologiczne. Przypuszczam raczej, że mu nie dowierzał jako przygodnemu świadkowi owego nocnego morderstwa. Zrazu przypuszczał zapewne, że ta utrata pamięci jest elegancką formą szantażu: jeśli się ze mną odpowiednio ułożysz, to pamięć moja pozostanie w stanie zamroczenia: co się stało, to się stało, ja o niczym nie wiem. Ale niech pan dobrze uważa, żeby się pamięć moja nie poprawiła. Poza tym mógł przypuszczać jeszcze i to, że Przypadek X dopuścił się gdzieś czegoś grubego przeciwko prawom obowiązującym i jest zainteresowany, aby zasłonić swoją tożsamość albo też aby na wszelki wy-