Strona:PL Karel Čapek - Meteor.pdf/110

Ta strona została przepisana.

mile okolicy. To, co w dali falowało i ruszało się, było stadem czarnego bydła. I oto przychodzą jacyś śmieszni ludzie, aby robić awantury o parę głupich dolarów, jakby chodziło o Bóg wie jakie wielkie rzeczy. Tacy sami dranie, jak ci, co w sawannach pobudowali cukrownie. I zamiast czarnych byków, nasprowadzali tu dużo garbatych i niemrawych zebu, dlatego tylko że te zwierzęta są tańsze. Starszy pan podniósł krzaczaste brwi, jakby się czemuś strasznie dziwił. I tacy ludzie wyobrażają sobie jeszcze, że należy robić z nimi Bóg wie jakie ceregiele. Wszystko to przybłędy przecie, więc skądże tu znowu...

XXV

Starszej pani układały się karty bardzo dziwnie: mnóstwo pieniędzy i jakaś klęska. Este hombre pochodzi z bogatej i szlachetnej rodziny, ale przy nim stoi jakaś kobieta, wiele zgryzot i list. Co do kobiet, to sprawa jest zabawna, gdyż w domu Kubańczyka jest tylko ona, a poza tym są tu jeszcze Mulatki, które się przecie nie liczą.
Nie wypada, żeby seńora prorokowała i wchodziła w komitywę że złymi duchami. Została więc wezwana stara Murzynka, która znała się na takich rzeczach i umiała zrobić niejedno przy pomocy niezmiernie brudnych kart, rumu i zaklęć. Gdy karty zostały rozłożone, zaczęła Morena mleć gębą tak straszliwie szybko, że starsza dama z trudem chwytała najwyżej co dziesiąte słowo. Nie wiadomo więc, co było napisane w gwiazdach, prócz mnóstwa i tym razem pieniędzy, które znowu wychodziły na jaw, dalekiej podróży, osoby płci żeńskiej i strasznego nieszczęścia, które Murzynka przedstawiała poglądowo, wskazując na podłogę gestem bardzo dzikim. A na podłodze nie było nic, prócz metalicznego robaczka łażącego pomalutku. Gdy czarna wieszczka patetycznie wskazała na podłogę, robaczek przystanął, podciągnął nóżki i udawał martwego.