Strona:PL Karel Čapek - Meteor.pdf/127

Ta strona została przepisana.

czym wykonany zostanie kawał zasłużonego dzieła handlowej i politycznej penetracji. W nagłówku akcji będzie gromadka szczęśliwych Murzynów, a perspektywicznym tłem tej gromadki będzie nowozbudowana suszarnia. Biedny pan Pierre! Jego plantacje kawowe zagłuszy ostatecznie wszelakie zielsko.
Bóg mi świadkiem, że wołałbym opisać co innego, na przykład kwiat frangipanów, kwiat granatowca albo przepych skrzydeł motylich, czemuż tedy obstawiam się tymi straszliwymi murami z żółtych i błotnistych cegieł? Gdzież ja się tu dostałem! Ładnaż mi kraina podzwrotnikowa! Mógłbym zejść do swego ogrodu i cieszyć się dzwonkami kwiatów i chłodem porannym śród krzewów. Zamiast tego mrużę oczy w południowej spiekocie, gapiąc się na żółty mur suszarni, dokoła której leży masa łupin bananów, gnijących głąbów i kału ludzkiego. Nie mogę ukryć swego głębokiego zadowolenia, że nareszcie jesteśmy dość daleko od własnego świata, tam, gdzie można oprzeć łokcie na kolanach i gapić się na byle co. Tak więc oto wygląda kochana rzeczywistość: ten długi żółty mur, przepalony słońcem. No, chwała Bogu, uciekliśmy aż na drugi koniec świata.
I tam opuściliśmy Mr. Kettelringa. Siedzi przed swoją chatą, żuje świńskie śliwki i okiem chmurnym spogląda na jaszczurki znieruchomiałe na murze suszarni. Przyszedł olbrzymi Murzyn z Port au Prince i na głowie przyniósł list. Pisze stary Camagueyno, muy amigo mio i tam dalej. Jednym słowem zacierał ręce, że właśnie sprzedał trzysta sześćdziesiąt akrów plantacji bawełny koło Deux Maries razem z urządzeniami do oczyszczania bawełny i suszarnią. Wiadoma sprawa jeszcze nie załatwiona, pisał Kubańczyk. Koła polityczne atakują władze, że sprawy tej dotychczas nie zbadały. Czy nie zechciałby seńor pojechać sobie na czas niejaki do Gonaiwy?
Kettelringowi było wszystko jedno. Pozostawił nie dobudowane strzechy na łasce losu i pojechał na jakiś czas do