Strona:PL Karel Čapek - Meteor.pdf/134

Ta strona została przepisana.

adamaszkiem, zastawionym angielskim szkłem i srebrnymi konwiami. Stary Kubańczyk dolewa mu wina i — najwidoczniej z szacunku dla niego — wysila się na język angielski. Pokój przechodzi pod zwiewnymi lukami i kolumnami do patio, wykładanego majoliką. Pośrodku szumi fontanna między małymi palmami i mirtami, stojącymi w fajansowych doniczkach. Zupełnie tak samo, jak w dalekiej Sewilli.
Seńor Kettelring jest teraz szacownym gościem. — Dom mój jest pańskim domem — prawi stary Kubańczyk z szerokim gestem dawnej hiszpańskiej rozrzutności i rozpytuje Kettelringa o jego podróże i drogę powrotną, jakby chodziło jedynie o wycieczki wielkiego człowieka, przedsiębrane dla zabicia czasu. Oczywiście, pan Kettelring nie ma dość tradycyjnego zmysłu dla takich ceremonij i mówi o interesach. Tam jest tak, tam znowu owak, ów dłużnik jest kiepski, to a to przedsiębiorstwo ma przyszłość i warto włożyć w nie trochę pieniędzy.
Camagueyno przyświadcza skinieniem głowy, very well, sir, o tym jeszcze pogadamy, i macha ręką. Ma się przecie dość czasu na wszystko, czy nie? Jakoś się postarzał starszy pan, jest dostojniejszy i zabawniejszy niż dawniej. Krzaczaste brwi wjeżdżają mu na czoło i zjeżdżają na dół, i co chwila słychać: — Za pańskie zdrowie, drogi panie Kettelring, za pańskie zdrowie! — Chichocze wzruszony po trosze. — A kobiety, proszę pana jak tam z kobietami?
Kettelring się dziwi. — Dziękuję za życzliwe zainteresowanie, można było wytrzymać. A co do gruntów na Trinidadzie, to tam są drańskie moczary. Gdyby się je wszakże osuszyło...
— Czy to prawda — dyszy Kubańczyk — czy to prawda, że na Haiti Murzynki są jak wściekłe, gdy nastają te... te ich pogańskie fiestas?
— Tak — odpowiedział Mr. Kettelring. — Całkiem wściekłe, proszę pana. Ale najlepsze chabines są na Guadalupe.