Strona:PL Karel Čapek - Meteor.pdf/149

Ta strona została przepisana.

zyj, jakie sobie zastrzegł, bo takie życie jest kosztowne przy koniecznej okazałości, a miejscami trzeba było wydatnie wspomagać bieg wydarzeń. Teraz więc nastanie kolej asfaltu. A tego asfaltu nie może dobywać byle kto i byle gdzie, jak się hoduje trzcinę albo kakao. Na asfalt można postawić grubo. Stawiam na czarne przeciwko białemu.
Zamówił kotły i beczki, nabył całą kolejkę polową i przeprowadził się z powrotem na Haiti.


∗             ∗

Kochany doktorze, doznaję uczucia ulgi na myśl, że znów będę w domu śród zapachu tymianku, zapachu jałowca i z bukiecikiem „łez Matki Boskiej” w ręku. Dziwne to, że takim niepokojem napełniają nas obce kraje. Byłbym stanowczo rewolucjonistą, gdybym nie żył na ziemi ojczystej. Tutaj, mianowicie na wyspach, odczuwam bezprawie i zgrozę rzeczy mocniej... a przynajmniej nienawistniej niż w domu. Gdybym naprawdę chciał napisać swoje opowiadanie, nie brakłoby w nim człowieka w rozchełstanej koszuli z karabinem na postronku, przerzuconym przez ramię. Tym partyzantem, tym mścicielem, tym namiętnym przeciwnikiem wszelakich Kettelringów byłbym również ja.
Ale trudna rada, muszę z tego zrezygnować. A gdy usiądę na ojczystej miedzy, a w palcach miąć będę zapach rezygnacji, rozpłynie się i zgroza, i nienawiść, a ja upuszczę polny kwiatek, północny kwiatek, na grób mieszańca w rozchełstanej koszuli, który poległ gdzieś na wyspach w walce przeciwko Interesom Gospodarczym.

XXXIV

Tu zadzierzgnęły się losy Przypadku X. Dajmy na to, że Mulat-kontrahent porzucił drogę niedobudowaną i uciekł oczarowany wizją powodzenia tancerza kabaretowego. Mr.