Strona:PL Karel Čapek - Meteor.pdf/158

Ta strona została przepisana.

pracować jak najtaniej i jak najwięcej. Chłopak widzi masy robotników wylewających się z bram fabrycznych i pachnących jakoś osobliwie, kwaskowato; ma też wrażenie, że wszyscy go nienawidzą. Ojciec przyzwyczajony jest do krzyczenia i rozkazywania. Bóg sam wie, ile trzeba się nawściekać, żeby zdobyć takie bogactwo. Można by rzec, że ta złość nawet się nie opłaca, ale trudna rada, majątek to nie martwa masa, chce żreć, żeby nie zdechnąć, i musi być należycie karmiony.
Tobie, chłopcze, zostanie kiedyś przekazana ta własność, nie po to jednak, abyś ją miał, lecz abyś ją pomnożył. I dlatego ucz się oszczędzać i zabiegać, jeśli chcesz kiedyś przymuszać innych, aby ciężko pracowali i przestawali na małym. Wychowuję cię dla życia praktycznego, wychowuję cię dla swego majątku...
Były Kettelring roześmiał się ironicznie. Aha, więc to mam po ojcu, że umiałem rozkazywać i gnębić ludzi, a więc jednak coś odziedziczyłem. Wtedy, oczywiście, wtedy takie rzeczy nie mogły się młodemu chłopakowi podobać. Był na ogół lekkomyślny i leniwy, chociaż może jedynie przez upór przeciw temu, co mu było narzucane jako jego przyszłość. Nie jesteśmy przecież na świecie dla samych siebie, lecz abyśmy służyli majątkowi. Kto nie służy własnemu, stanie się niewolnikiem cudzego — tak jakoś brzmi naczelne prawo życia. A ty, chłopcze, pójdziesz moim śladem.
Niegdysiejszy Kettelring rozdygotał się od milczącego śmiechu. Nie, stanowczo nie poszedł tym śladem. Był tylko królewiczem, następcą tronu, który nie może doczekać się chwili, w której po dojściu do władzy pokaże wszystkim, co i jak. Po prostu na złość i z uporu — złe towarzystwo i rzeczy podobne. Naturalnie, nie brakło i długów, śmiesznych wprawdzie, ale nie bardzo honorowych. Ojciec aż się trzęsie ze złości, gdy przesłuchuje syna, na coś to wydal i tam dalej. Myślisz sobie, ty smyku, że ja na to się zapracowuję, że na twoje gałgaństwa zarabiam i oszczędzam pieniądze?!