Strona:PL Karel Čapek - Meteor.pdf/31

Ta strona została przepisana.

wtarzania jego własnych doświadczeń. Nienawidziłem go za to wszystko i to tak mocno, że ze wszystkich sił swoich, złośliwie i skrycie niweczyłem wszystko, czego ojciec byłby mógł oczekiwać po mnie, jako po rozsądnym i udanym dziecku. Byłem leniwy, uparty i występny, i już jako młody chłopiec sypiałem ze służącymi. Jeszcze dziś pamiętam, że miały szorstkie ręce. Dom ojca napełniłem utajoną dzikością i sądzę, że nieraz wstrząsnąłem dufną samowiedzą tego starego człowieka, bowiem we mnie samo życie musiało mu się wydawać czymś bezładnym i wyuzdanym, nad czym nie miał władzy.
— Nie będę ci, siostro, opowiadał życia młodego człowieka. Oczywiście, nie brakło w nim niczego, co należy do rzeczy, i z małymi wyjątkami nie ma w nim nic takiego, za co musiałbym się wstydzić. Prawda, że byłem złym i zepsutym dzieckiem, ale jako młodzieniec nie bardzo różniłem się od swoich rówieśników. Jak i inni, byłem przede wszystkim pełen samowiedzy i dufności. Moimi były miłości, doświadczenia, poglądy, wszystko na świecie było moim. Dopiero później człowiek widzi, że wszystko, co uważa za swą własność, nie jest znowu takie bardzo własne, że są to rzeczy powszechne, przez które musi po prostu przejść, podczas gdy jemu wydaje się, iż je odkrywa. Daleko więcej pozostaje w człowieku z dni dzieciństwa niż z wieku młodzieńczego. Dzieciństwo — ach tak! — to rzeczywistość pełna i całkowicie nowa, podczas gdy młodość... Bóg raczy wiedzieć, skąd bierze się w niej tyle pozorów i tyle nierzeczywistego. Dlatego też zapominamy o niej i dlatego przepada ona dla nas. Ale dzięki Bogu, nie każdy spostrzega, jak został oszukany i jak głupio dał się schwytać w sidła życia. Nie mam o czym wspominać, ale jeśli czasem wyłoni się coś w pamięci, to czuję, że to już nie ja jestem i że nie o mnie tu chodzi.
— W tym czasie nie mieszkałem już u swego ojca. Był on dla mnie czymś obcym i dalekim jak nikt inny, a gdy stałem nad jego trumną, ogarniało mnie uczucie zgrozy wo-