Strona:PL Karel Čapek - Meteor.pdf/33

Ta strona została przepisana.
VII

Siostra miłosierdzia kiwała zatroskaną głową. — Wszystko to mówił tak, jakby się spowiadał. Widać było, że niczego nie chce ukryć przede mną. Niezawodnie przygotowuje się na śmierć, ale mnie nie pozostaje nic innego, jak tylko modlić się za niego, aby Bóg cudem lub miłosierdziem przyjął za ważną tę spowiedź, odbytą we śnie i przed osobą niegodną. Może weźmie Bóg pod uwagę i to, że człowiek nieprzytomny nie może wzbudzić w sobie należytego żalu, potrzebnego do pokuty doskonałej.
— Muszę ci, siostro, opisać ją — rzekł potem — żebyś wiedziała, jaka była. Rzecz osobliwa, że jej twarzy już sobie przedstawić nie umiem. Miała szare oczy i głos troszkę szorstkawy, jak chłopak. I ona także straciła matkę w dzieciństwie. Mieszkała z ojcem, którego ubóstwiała, albowiem był to piękny starszy pan i wielki inżynier przed obliczem Pańskim. Dla jego i swojej uciechy ukończyła studia inżynierskie i poszła do fabryki. Siostro, siostrzyczko, chciałbym, abyś umiała wyobrazić ją sobie w tej fabryce maszyn śród młotów parowych, tokarń i półnagich robotników, którzy walili młotami w rozżarzone sztaby żelazne. Była jednocześnie dziewczynką delikatną jak elf i dzielnym chłopcem, a ci ludzie fabryczni ubóstwiali ją po prostu. Żyjąc śród mężczyzn, poruszała się z jakąś osobliwą subtelnością. Pewnego razu, tak, pewnego razu zaprowadziła mnie do tej fabryki i wtedy zakochałem się w niej. Była taka delikatna, taka odważnie miła śród męskich bark połyskujących potem, z tym swoim nikłym i troszkę szorstkim głosem i z tą inżynierską władzą nad ogniem, żelazem i pracą! Można by rzec, że fabryka nie jest miejscem dla dziewczęcia. Boże odpuść mi grzechy, ale właśnie tam zadręczałem się tęsknotą za nią, tęsknotą bezsensowną, w chwili gdy badała pracę i z nadmiaru skupienia marszczyła swoje długie brwi. Albo gdy stała ze swoim wielkim ojcem, zaś on kładł jej rękę na ramieniu, jakby była synem, któremu