Strona:PL Karel Čapek - Meteor.pdf/35

Ta strona została przepisana.

Człowiek bywa dziwny, siostro. Wżarłem się tak głęboko w dręczące i ohydne obrazy, że ani na chwilę nie przestawałem myśleć, jakby ją środkami nikczemnymi, kłamstwem czy hipnozą, lekami, czy czymkolwiek uwieść i zbezcześcić, jak się bezcześci świątynię — słyszysz, siostro, niczego przed tobą nie ukrywam. Samemu sobie wydawałem się szatanem. I podczas gdy w taki sposób kalałem ją w duszy swojej, ona mnie kochała. Siostro, ona mnie kochała i pewnego dnia wyznała mi miłość swoją w sposób tak prosty, jak prosto opada kwiat z drzewa. Było to całkiem inaczej, o Boże, było to całkiem inaczej, niż namiętność moja zdołała sobie wyobrazić. Przede wszystkim stałem się wobec niej niezręczny jak chłopak, który kocha po raz pierwszy...
— Zakrył twarz dłońmi, gdy to powiedział, i zdrętwiał. — Tak, jestem świnia — rzekł potem — i zasługuję na wszystko, co spotkało mnie później. Pochylałem się nad nią, leżącą z oczyma zamkniętymi, i próbowałem wykosztować w pełni swój domniemany triumf. Byłbym chciał, żeby spod jej powiek wyskoczyły łzy, aby zakryła twarz ze wstydu i rozpaczy. Ale jej twarz była spokojna i gładka; oddychała tak, jak oddycha człowiek śpiący. Zrobiło mi się straszno i odwróciłem się ku oknu, aby wybiczować z siebie szatana pychy. Gdy obróciłem się ku niej, oczy jej spoczywały na mnie jasno i ufnie. Uśmiechnęła się i rzekla: — Tak, teraz jestem twoja!
— Przeraziłem się — tak, przeraziłem się ze zgrozy i poniżenia. Było w niej tyle jasności, prostoty, szczerości, nawet nie wiem, jak to nazwać. Całkiem prosto: teraz jestem twoja i wszystko w porządku. Oto jesteśmy tutaj, stało się i nie ma na to rady. Jaka ulga, jaka jasna rzecz, jakie proste i ogromne rozwiązanie. Tak, ta sprawa jest załatwiona z największą pewnością i z dojrzałością najbardziej dojrzałą. Ta rozsądna dziewczyna mówiła z ogromną pewnością siebie i bez wahania. Tak, teraz jestem twoja. O, jaka dumna, jaka zadowolona z siebie, że znalazła w sobie tę najświętszą, ja-