Strona:PL Karel Čapek - Meteor.pdf/36

Ta strona została przepisana.

sną, bezpieczną i żywą prawdę! Jeszcze ma oczy rozwarte szeroko od tego zdumiewającego i olbrzymiego odkrycia, a już napełnia ją wielki pokój rzeczy na wieczne wieki rozstrzygniętych. Te same delikatne rysy, które na kilka sekund wykrzywiły się bólem i zmieszaniem, odzyskały teraz nowy i ostateczny wyraz, można by rzec, wyraz człowieka, który znalazł samego siebie. Tak, teraz już wiem, czym jestem. Jestem twoja i to, co się stało, stało się sprawiedliwie i dopełniło się przeznaczenie rzeczy. Tak samo bywa, gdy zmącona woda uspokoi się, wygładzi i pozwoli spojrzeć aż do dna.
— Siostro, nie ukrywam przed tobą nic. Gdyby rwała włosy, gdyby się zachłystywała łkaniem, gdyby cokolwiek krzyczało w niej wyrzutem, coś ty mi zrobił, zły człowiecze! — byłbym odczuwał tylko rozkosz zwycięstwa. Rozkosz złą i dobrą, pychę i wielkoduszność, może i żal, czy ja wiem. Byłbym może padł przed nią na kolana, aby przysięgać i całować jej ręce, poplamione minią i ołówkiem. Ale to zwycięstwo było nie moje; moim było tylko pomieszanie i wstyd, w którym się gubiłem. Próbowałem jąkać coś o miłości. Podniosła brwi, jakby zdziwiona: o czym tu mówić? Czyż nie wszystko już powiedziane? Jestem twoja i w tym już jest wszystko. Tym wyrażona jest miłość, zgoda, rzeczywistość i wszelkie możliwe: tak! Czymś brutalnym i niedelikatnym było gadanie o uczuciach i wdzięczności. I na co w ogóle gadanie! Ogromnie proste: stało się, jestem twoja. Gdybyś jeszcze chciał gadać, byłoby tak, jak gdyby tu było w ogóle coś do zagadywania. Ach, siostro, siostro, czy nie czujesz, jaka w tym była mądra dojrzałość, jakie dostojeństwo i czystość! Czyliż nie jest tak, że ja chciałem grzechu, a ona zrobiła z niego świętość? Co za sromota! Nie wiedziałem, co mam powiedzieć. Oglądała z dużym zainteresowaniem moje mieszkanie, jakby je widziała po raz pierwszy, i nuciła piosneczkę, chociaż nigdy przedtem nie śpiewała! Nie powiedziała tego, ale była u mnie jak u siebie w domu i należała do tego domu.