Strona:PL Karel Čapek - Meteor.pdf/43

Ta strona została przepisana.

Boże wszechmogący, dopomóż mi, bo jeszcze ciągle nie jestem dojrzały, abym mógł zdecydować się ostatecznie i nieodwołalnie. Oczywiście byłoby całkiem inaczej, gdyby można było umrzeć na próbę, powiedzmy, na trzy miesiące, na pół roku. Powiedziałbym, że dobrze i zgoda. Ale nie żądaj ode mnie, abym rzekł: — Tak, teraz jestem twój!
— Było to, siostro, jak błyskawica albo objawienie. Znowuż ją widziałem, tę dziewczynę, która spoczywała wtedy pełna radości i cicho, ufnie mówiła: — Tak, teraz jestem twoja. — I znowu stałem się malutki i poniżony wobec tego postanowienia, że chcę żyć, jak przedtem miotałem się śmiesznie, zdecydowany umrzeć. Zacząłem rozumieć, że tak samo, jak śmierć, tak i życie zrobione jest z materii trwania i że na swój sposób i przy pomocy swoich drobnych środków ma wolę i odwagę istnieć po wieki.
— Oto są dwie połowy, które się uzupełniają i zamykają. Tak, tak jest: tylko życie kuse i przypadkowe może pochłonąć śmierć, podczas gdy życie pełne i istotne w śmierci znajduje dopełnienie. Dwie połowy układają się w wieczność. Ponieważ byłem zgorączkowany, widziałem to jako dwie puste półkule, które trzeba zbliżyć do siebie, aby stworzyły całość. Ale jedna z tych półkul była jakaś otłuczona i powyginana, nędzna skorupa, i choć przymierzałem i tak i owak, nie pasowała do drugiej połowy, doskonałej i gładkiej, jaką była śmierć. Trzeba to będzie naprawić — mawiałem sobie — żeby jedno mogło złączyć się z drugim i żeby można było powiedzieć: — Tak, teraz jestem twój!
— Wtedy zmyśliłem sobie, siostro, życie swoje. Mówię że zmyśliłem, ponieważ niejedno nie pasowało do całości i musiało zostać odrzucone, i na odwrót, brakło rzeczy istotnych i uzupełniających. W młodości mojej dużo jest takiego, co wymaga naprawy, ale nad tym nie biedziłem się wcale. Najważniejsze było i jest to, że w tej prawdziwej rzeczywistości, to jest w tej, której wcale nie było, ale która jednak w jakiś sposób istniała nie jako zdarzenie, ale jako