Strona:PL Karel Čapek - Meteor.pdf/89

Ta strona została przepisana.

papierowy latawiec, którego sznurek mógłbym trzymać w ręku? Na to można tylko patrzeć sykając ze zgrozy albo też postąpić jak solidny i stateczny człowiek, mówiąc po prostu: „biedak!”

XX

O fantazji mówią, że brak jej stateczności, że lata jak szalona. Być może, że bywa taką w niektórych wypadkach sensacyjności (nie mających jednakże nic wspólnego z prozą piękną), ale daleko częściej pędzi ona bystro a jednocześnie uważnie, jak pies gończy tropi węchem świeży ślad. Aż dyszy nadmiarem gorliwości, szarpie się na smyczy i z całej siły pociąga nas za sobą. Pan jest łowcą i wie, że tropiący wyżeł w swym kluczącym biegu nie rozprasza się, ale przeciwnie, trzyma się tropu z zainteresowaniem namiętnym i wytrwałym. Muszę panu powiedzieć, że należycie rozwinięta fantazja nie jest bynajmniej jakimś nieokreślonym marzeniem, lecz przeciwnie, czynnością niezwykle upartą i namiętnie zmierzającą do pewnego celu. Zatrzymuje się wprawdzie i kluczy niekiedy, ale tylko wtedy, gdy zachodzi potrzeba stwierdzenia, że zbiła się z drogi wiodącej ku temu, czego szuka. Dokądże tak pędzisz, ty roznamiętniona suko, co gonisz, do jakiego zmierzasz celu? Co znowu za cel? Biegnę za czymś i nie wiem jeszcze, gdzie się z tym czymś spotkam.
Proszę mi wierzyć, że pisanie powieści jest czynnością przypominającą daleko żywiej łowy niż na przykład budowanie świątyni według planów z góry ustalonych. Do ostatniej chwili natykamy się na niespodzianki zdumiewające po prostu. Docieramy do miejsc nieoczekiwanych, ale to tylko dlatego, że uporczywie i niezmiennie pędzimy w jakimś szale za tropem tego czegoś żywego, czego właśnie szukamy. Ścigamy białego jelenia, a przy tym jakby mimochodem odkrywamy nowe krainy. Pisanie, to poszu-