Strona:PL Karel Čapek - Meteor.pdf/94

Ta strona została przepisana.

1. Wiał ostry wiatr, który przypominał mi orkan. Skojarzenie z Wyspami Zacisznymi i ze sławną karaibską strefą cyklonów.
2. Byłem rozstrojony, niezadowolony i zły na siebie i swoją pracę. Stąd obrazy włóczęgi i ucieczki. Tęsknota za dalekimi i egzotycznymi krajami: u mnie zazwyczaj za Kubą, wyspą mej nostalgii.
3. Natrętna i poniekąd zawistna myśl o tym, że ten człowiek leciał skądś z daleka. Mimowolne skojarzenie zdarzenia z poprzednim moim usposobieniem.
4. Wreszcie zdarzenie samo, ten wypadek lotniczy, sensacja pobudzająca niemal przyjemnie, a zarazem ochota ozdobienia jej domysłami romatycznymi. Jest to wprost typowe, że katastrofy oddziaływają na naszą wyobraźnię fabulacyjną.
To wszystko przygotowało we mnie ów (jak teraz widzę, bardzo powierzchowny) domysł, że garstka znalezionych u niego pieniędzy wskazuje na wyspy zachodnio-indyjskie. Owej chwili byłem wprost olśniony swoją przenikliwością detektywistyczną i uważałem za rzecz nie ulegającą najmniejszej wątpliwości, iż człowiek ten przybywa prosto z Antylów. Zadowalało mnie to i wzruszało głęboko. Gdy mnie pan prowadził do łóżka Przypadku X, byłem przekonany, iż idę spojrzeć na człowieka, który przybywa z moich uczuciowych Antylów. Nie powiedziałem panu o swoim odkryciu, bo się bałem, że pan się żachnie wzgardliwie, z lekceważącym wzruszeniem ramion, jak to już bywa pańskim niemiłym zwyczajem. Nie chciałem, aby pan powątpiewał o słuszności mego przypuszczenia, w którym się akurat zakochiwałem.
Ten człowiek był straszliwy w swojej nieprzytomności. Był nieludzko i surowo tajemniczy w tych bandażach, które na twarz jego włożyły maskę milczenia i obcości. Ale przede wszystkim był to dla mnie człowiek z Antylów, człowiek, który tam był. To rozstrzygnęło o mej postawie wobec niego. Od tej chwili stał się on moim Przypadkiem X