Strona:PL Karel Čapek - Meteor.pdf/96

Ta strona została przepisana.

jest całe i żywe, chciałoby się w upojeniu pracy przysięgać, że wszystko w nim jest szczerze naturalne i że nie ma w nim nic sztucznego. Pisze się samym instynktem, chociaż nie wiadomo po co i na co. Wszystko jest tylko imaginacją i intuicją. Dopiero gdy robótka rozleci się panu na kawałki, spostrzega pan, czym jej pan pomagał i w jaki sposób popychał pan zdarzenia swoją wyobraźnią. Cóż to za dziwaczna mieszanina! Przecież zewsząd wyłażą na jaw jak szydła z worka argumenty logiczne i celowe konstrukcje. Wszystko jest jak w maszynce! Wszystko, niemal wszystko jest jakieś chciane i wykombinowane, wszystko jest montażem i spekulacją.
Wydawało mi się, że wszystko przychodzi jakby samo przez się, niby w żywym śnie, a tymczasem była to robota zaciętego inżynierskiego myślenia, które bada i odrzuca, wiąże i przewiduje. I w chwili gdy wszystko jest martwe i porozkładane na części, ukazują się druty, wiązadła, cała ta rutyna i czujność pracy rozumowej. I dodam jeszcze, że maszyna połamana jest równie straszliwa i że jest taką samą ochłanią nicości jak rozkładające się życie.
Ale nawet żal zmarnowanej pracy nie dorówna smutkowi, jaki nas opanowuje nad ruinami opowieści. Czyż nie wiecie, dobrzy ludzie, że w tych ruinach jest pogrzebane życie ludzkie? Dopieroż mi wielkie rzeczy, powie pan może, przecie to życie było tylko fikcją, było takim sobie gadaniem dla zabicia czasu. Ach, drogi panie, dziwna to rzecz, ale nie jest bynajmniej takie pewne, że wszystko było tylko zmyśleniem. A gdy patrzę na te sprawy nieco uważniej, powiedziałbym, że to jest moje własne życie. To jestem ja. Ja jestem i morzem, i człowiekiem, co nad nim leci; ów pocałunek, który odzywa się niby westchnienie idące z ciemnego cienia ust, jest mój. Ten człowiek siedział pod latarnią morską na Hoe, bo ja sam siedziałem pod tą latarnią na Hoe, a jeśli mieszkał na Barbadosie czy Barbudzie, no to dzięki Bogu i chwała Bogu, że nareszcie dotarłem tam i ja.