Strona:PL Karel Čapek - Zwyczajne życie.pdf/130

Ta strona została przepisana.

świata? Bo w tym świecie wspólnym i publicznym nie byłbyś sobie dał rady. Ani śród dziewcząt, ani śród chłopców. I tak dokoła, Wojtek! Wiecznie to zawiedzione dziecko, które ma swój własny świat i w zachwycie szepcze: Cip-cip, cip-cip!
Przestań!


∗             ∗

No to mi się wytłumacz z twego pierwszego roku w Pradze, z tego zmarnowanego i idjotycznego roku praskiego! To był rok, gdy wałęsałeś się z paczką pijanego poety, pisałeś wiersze i gwizdałeś na wszystko.
— Czy ja wiem? Ten rok jakoś nie trzyma mi się kupy.
I mnie także.
Zaraz. To i owo da się jednak wytłumaczyć. Mamy oto pracowitego, gorliwego młodzika. Otrzymał maturę i wydaje się mu, że teraz cały świat do niego należy. W domu byłby już panem i byłby się czuł ważnym i wielkim. Ale wnetże przy pierwszym kroku w świat — Boże miłosierny! Wpadł aż po uszy w tę swoją zmniejszoną wartość, w bezradność, w poniżenie i czy ja wiem w co tam jeszcze? Gdyby był miał czas, żeby sobie zrobić idyliczny ogródek z patyczków, byłby się w nim mógł schować — —
Ale, niestety, zaopiekował się nim poeta.