Strona:PL Karel Čapek - Zwyczajne życie.pdf/136

Ta strona została przepisana.

ożeniłem się z nią dlatego, że była córką zawiadowcy. To się nazywa karjerą per vaginam, prawda? Ożenić się z dziewczyną bogatą, albo z córką przełożonego, czy nie tak? Starać się potrosze „zalecać do królewny“, czy nie? W taki sposób podnosimy przecie własną wartość.
To kłamstwo! O czemś podobnem nie pomyślałem nawet we śnie!
Ale ja! I to nie we śnie, ale nawet bardzo na jawie. Starszego pana wszyscy bardzo lubią, więc będzie mógł zięciowi pomagać wydatnie. Niezła to rzecz wżenić się do takiej rodziny.
Nieprawda! Nie wiesz, człowieku, jak bardzo ją kochałem. Była to kobieta doskonała, dobra, rozsądna i kochająca. Z żadną inną nie byłbym mógł być szczęśliwszy.
Ależ tak! Rozsądna kobieta, która żywo interesowała się awansem swego męża. Naprawdę bardzo się interesowała. Żywo wyczuwała jego ambicję i jego służbistość, trzeba jej to przyznać. I pomagała mu, gdzie się tylko dało. Sam tak ładnie, niewinnie, wypisałeś to o sobie, mówiąc o swoim pierwszym kroczku naprzód: „Być może, iż postarał się o to starszy pan“. I przy drugiej sposobności: „Niezawodnie i teść pomógł mi potrosze, chociaż napewno tego nie wiem“. Ale ja o tem wiem całkiem napewno, kochanie. Starszy pan wiedział, na co się u niego liczy.