Strona:PL Karel Čapek - Zwyczajne życie.pdf/16

Ta strona została skorygowana.

wyglądać będą, jakby je stoczył trąd. Było mi żal ostróżek, było mi żal wielu innych rzeczy. Miękko i tkliwie wzruszała mnie myśl, że mam odejść.
Dręczyłem się myślą, że zapewne wypadnie powiedzieć o tem mej gospodyni. Jest to zacna kobieta, ale denerwuje się jak kwoczka. Biegałaby wystraszona, z twarzą obrzękłą od płaczu i wszystko leciałoby jej z rąk. Nie trzeba robić żadnego zamieszania i sprawiać komuś przykrości: im spokojniej załatwi się wszystko, tem lepiej. Muszę uporządkować swoje rzeczy, — postanowiłem z uczuciem ulgi. Chwała Bogu, mam więc na parę dni roboty. Chociaż nie tak wiele znowu. Dużoż bo czasu potrzeba na to, żeby wdowiec i emeryt, jak ja, zaprowadził porządek w swojem gospodarstwie? Już zapewne nie wymienię ostróżek i nie odmłodzę zimą dziczejących krzewów berberysu. Ale w szufladach moich będzie czysto i nie znajdzie się w nich nic, co przypominałoby akt niezałatwiony.
Zapisuję szczegóły tej chwili, bo chcę, żeby było wiadomo, jak i dlaczego powstała we mnie ta potrzeba uporządkowania swoich rzeczy. Miałem poczucie, że już przeżyłem coś podobnego i to nawet nie jeden raz. Ilekroć w swej karjerze urzędniczej bywałem przenoszony na inne miejsce, porządkowałem swoje biurko, które właśnie opuszczałem, aby w niem nie pozostawić nic niewykończonego i po-