Strona:PL Karel Čapek - Zwyczajne życie.pdf/163

Ta strona została przepisana.

co w nich było, bo przecie te wiersze, to ja sam. Było kiedyś takie życie, w którem znalazły się palmy kokosowe i dziwne rzeczy fosforyzujące i rozżarzone. Masz djable kaftan i teraz sobie radź, jak umiesz! Chciałeś uporządkować swoje życie, więc wsuń te kokosowe palmy gdzieś na dno szuflady, gdzie nie przeszkadzałyby i gdzie nie byłoby ich widać. Dobrze?
No widzisz, widzisz. Już tego nie załatwisz machnięciem ręki. Nie powiesz, że były to kiepskie wiersze, i na tem koniec. I że dobrze, iż się ich już nie pamięta. Trudna rada, były palmy kokosowe warczące jak bębenki i Bóg wie co tam jeszcze. I choćbyś machał obiema rękam i i choćbył krzyczał, że te wiersze nic nie były warte, nie wyrwiesz tych palm z korzeniami i nie usuniesz ze swego życia rzeczy fosforyzujących i rozżarzonych. Sam wiesz, że były i że młodzieniec nie kłamał. Ten młodzieniec to nie cymbał pierwszy lepszy, chociaż na poezji zna się jak koza na pieprzu. Ale ja wiedziałem, wtedy wiedziałem ogromnie dokładnie co to jest poezja. Pijany poeta wiedział także, ale nic nie umiał i dlatego tak zjadliwie kpił. Lecz ja wiedziałem i teraz, człowiecze, łam głowę skąd co i jak? Skąd ci się to wzięło? Nikt tego nie rozumiał, nawet ten tłusty poeta. Czytał moje wiersze swemi świńskiemi oczkami i krzyczał: — Ty świnio przeklęta, skądeś to wziął? —