Strona:PL Karel Čapek - Zwyczajne życie.pdf/35

Ta strona została skorygowana.

albo przynajmniej czeladnik Franc, czy choćby tylko smutny i szczupły pan Marcinek, to już byłoby całkiem inaczej. Trzymałby się za połę jego surduta i nie traciłby łączności ze swoim światem. Czułby się pod tą ochroną zupełnie pewny siebie. Chciało mu się płakać, ale bał się, że tamci wszyscy śmiać się z niego będą. Nigdy nie zadomowił się w swej klasie nadobre.
Wszyscy inni pokumali się z sobą odrazu i kuksali się pod ławkami, ale im było dobrze, bo w domu nie mieli ani warsztatu stolarskiego, ani ogródka z patyków wysypanego trocinami, ani siłacza Franca, ani pana Marcinka. Nie mieli za czem tęsknić. Mały stolarczyk siedział w mrowisku klasy zamilkły i z gardłem zaciśniętem.
Pan nauczyciel zbliżył się do niego. — Jesteś grzeczny i spokojny chłopiec — rzekł z uznaniem. Chłopczyk zaczerwienił się, a do oczu rzuciły mu się łzy szczęścia dotychczas nieznanego. Od tej chwili stał się w szkole grzecznym i spokojnym chłopcem, co naturalnie oddzielało go tem gruntowniej od całej klasy.
Ale w życiu dziecka szkoła staje się jeszcze jednem wielkiem doświadczeniem: w niej poraz pierwszy dziecko spotyka się z hierarchicznym ładem życia. Przed szkołą trzeba było oczywiście słuchać i tego i owego: naprzykład rozkazuje mamusia, ale mamu-