Strona:PL Karel Čapek - Zwyczajne życie.pdf/39

Ta strona została skorygowana.

wej dziecięcej nienawiści, czy może namiętnej przyjaźni?

V

W owym czasie zdarzyło się, że ku miasteczku naszemu zbliżyła się kolej żelazna. Budowano ją od bardzo dawna, ale teraz była już całkiem blisko. Nawet na stolarskiem podwórzu słychać było wybuchy przy wysadzaniu kamienia na zboczu góry. Surowo zakazano nam zbliżać się do kolei, po pierwsze spowodu tych wybuchów dynamitu, a po drugie, mawiano, że tam pracuje różna zbieranina, od której trzeba trzymać się zdala. Poraz pierwszy zaprowadził mnie tam ojciec, żeby mi pokazać, jak się buduje kolej. Trzymałem się kurczowo jego palca i bałem się „tamtych ludzi“. Mieszkali w budach z desek, między któremi suszyła się na sznurkach podarta bielizna, a w baraku największym mieściła się kantyna jakiejś złej i otyłej kobiety, która nie przestawała wymyślać. Na szlaku pracowali półnadzy ludzie z oskardami w rękach. Wykrzykiwali coś do ojca, ale ojciec im nie odpowiadał. Potem pokazał się jakiś człowiek z czerwoną chorągiewką. — Uważaj, zaraz będzie wybuch — rzekł ojciec, a ja złapałem go za rękę tem mocniej. — Nie bój się, przecie jestem przy tobie — uspakaja mnie ojciec z wielką pewnością, a ja oddycham z ulgą i czuję