Strona:PL Karel Čapek - Zwyczajne życie.pdf/73

Ta strona została przepisana.

różnica, proszę państwa. Zacząłem gardzić towarzyszami zabaw zeszłego roku: są to niedojrzali, niesamodzielni chłopcy, podczas gdy ja stałem się oto mężem stojącym na własnych nogach. Wogóle unikałem ich i wolałem posiedzieć w staromodnej gospodzie, gdzie różni ojcowie opowiadali sobie o swoich kłopotach i popisywali się swemi mądrościami.
I ja, moiściewy, nie siedzę tu tylko tak sobie. Jestem człowiekiem dojrzałym i samodzielnym, który utrzymuje się z bezradosnej i męczącej pracy. Aż strach, ile trzeba się narobić, żeby powiązać koniec z końcem! Przez cały dzień pracuje się przy gazowej lampie, a to niełatwe do wytrzymania. Aspirant czy nieaspirant to już wszystko jedno, ale ja wiem, panowie, co to jest życie.
Czemu się zabrałem do takiej roboty? Możnaby rzec: względy rodzinne i tam dalej. W latach mego dzieciństwa budowano kolej żelazną, a ja pragnałem stać się konduktorem albo tym spryciarzem, co na wagonikach odwoził złomy kamienia. Taki sobie łobuziacki ideał: wypisuje się awizacje i tym podobne głupstwa.
Nikt nie zwracał na mnie uwagi, bo każdy dojrzały człowiek ma swoje własne kłopoty. Do domu bałem się poprostu wracać, bo ze zmęczenia musiałbym się natychmiast położyć do łóżka, a potem dręczyłaby mnie znowu nocna gorączka i zalewałby