Strona:PL Karol Baudelaire-Kwiaty grzechu.djvu/095

Ta strona została uwierzytelniona.
LIII
DUSZA WINA.

Raz płyn winny w butelkach śpiewał głosem takim:
Pieśń światła, pieśń braterstwa niosą moje ciecze,
W swojem szklanem więzieniu pod czerwonym lakiem,
Dla cię wydziedziczony, luby mi człowiecze!

Wiem dobrze, ile trzeba na wzgórzu w posusze
Twego trudu, i potu, i słonecznych żarów,
By we mnie wszczepić życie, by wlać we mnie duszę;
Mam że szkodzić? niewdzięcznym być za tyle darów?

Zaprawdę, czuję rozkosz, kroplom moim miło,
Gdy je w gardła znużeni leją pracownicy;
Ich pierś gorąca stokroć słodszą jest mogiłą,
Stokroć lepszą, niż chłodne sklepienia piwnicy.

Słyszysz pieśni świąteczne? Słyszysz, jaka wrzawa?
Jak nadzieja szczebioce w mem łonie? Ty siędziesz,
Rozeprzesz się na stole, zakasasz rękawa —
I będziesz mię wysławiał, i szczęśliwym będziesz.

W oczach twej żony iskry rozkoszy rozżarzę;
Przezemnie wzmocnion spłonie syn twój bladolicy: