Strona:PL Karol Bołoz Antoniewicz-Bielany 17.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

A głos, co zgłębi wydobył sie duszy,
Te zimne nieba sklepienia nie wzruszy,
Cnota nadgrody, zbrodnia niemasz kary?
Stóy! nad przepaścią niech się duch nie bląka,
Te, co niewiara zastawia ci śidła,
Przerwiy iak tkankę słabego paiąka;
Rozpędz te zgubne, zwodnicze, mamidła; — —
Wszak się wysmukłe w górę pną topole,
A bluszcz żimnego chwyciwszy się łona
Zwiędłe po skałach, wyciąga ramiona,
Masz mysl iedynie błąkać się po dole?
Niechay się wzbiia polotem sokoła,
Niechay po ziemi iuż dłużéy nie błądzi,
Gdźie się mysl chwieie, tam niech duch rozsądzi!
Od kolepki do grobu, długa, ciemna droga,
Coż dostrzeć łzawa wydoła rzenica?
Chcesz mysl natężyć, ach mysl tak uboga,
I nie odkryta życia taiemnica!
Za prawdą gonisz, chcesz ią uiąć w dłonie,
Zacmi cię iasna prawdy łyskawica,