Ta strona została uwierzytelniona.
Wtém mąż sędziwy wolnym idąc krokiem,
Jan Kanty, chluba Krakowa,
Rzewném sierotkę zmierzywszy okiem
W te do niéj ozwał się słowa:
„Dlaczego płaczesz, dziecino droga?
„Bóg widzi te łezki twoje;
„Wyznaj mi szczerze, ja w imię Boga
„Może twą żałość ukoję.“
A Krakowianka w błękitném oku
Fartuszkiem łezkę ociera,
I kornie stojąc przy jego boku
Drżące swe usta otwiera.
„Jestem sierotą, u mieszczki z Łobzowa
„Służę; ach, ostra to pani,
„Nigdy dobrego nie da mi słowa,
„Lecz zawsze gromi i gani.