W sercu zranioném przez długie cierpienie
Niósł łzy pokuty i żalu westchnienie.
Morzem i lądem przez różne krainy
Zwolennik krzyża szedł do Palestyny,
A nie żałując przydłużyć swéj drogi,
Chciał apostolskie w Rzymie uczcić progi,
I w tych to górach dziś go noc zastaje,
Gdzie się bandytów przechowują zgraje.
W myśli straszliwe snują się powieści;
Gdy wiatr zaszumi, gdy liść zaszeleści,
Gdy ptak spłoszony rozpuści swe skrzydła,
Krwawe mu trwoga przedstawia mamidła.
Gdy tak się męczył i myślami gonił,
Wiszący u pasa różaniec zadzwonił.
„Daruj, żem uległ płochych myśli mocy,
„Daruj, żem twojéj nie wezwał pomocy.“
I jakby chatki rodzinnéj mieszkaniec,
Spokojnie zaczął odmawiać różaniec.
Idzie. Wtém znagła płomyczek zabłysnął,
Zadrżał, paciorki do serca przycisnął:
Strona:PL Karol Bołoz Antoniewicz-Poezyje 165.jpeg
Ta strona została uwierzytelniona.