Strona:PL Karol Dickens-Dawid Copperfield 232.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Upokórz się, mój synu — nalegała matka.
— Kradzież — zawołał Urja. — Kradzież papierów z biurka! Oskarżam cię o kradzież!
— Mów pan dalej — przemówił urzędowo Traddles.
— Pomijając fałszerstwo ksiąg, które wykaże rewizja, zwracam uwagę szanownych słuchaczy na ostatni podstęp mego byłego zwierzchnika. Korzystając z przewagi swej nad panem W., który nie śmiał i nie umiał stawić mu oporu, Urja Heep w zwykły sposób zmusił go do podpisania dokumentu, na mocy którego pan W. zrzekał się udziału w spółce i potwierdzał akt sprzedaży rzeczonemu Urji Heepowi nawet sprzętów tego mieszkania wzamian za skromne raty dożywotnie, które miał otrzymywać kwartalnie. Tym sposobem w chwili obecnej jesteśmy pozornie w mieszkaniu pana Heepa i korzystamy nawet z jego krzeseł. Pożyczając zrujnowanemu panu W. pieniędzy na lichwiarskie procenty, jego własne zresztą pieniądze skradzione, pan Heep bogacił się zyskami lichwy, a pan W., oplatany w jego sieci, czuł na sobie i dźwigał ciężką odpowiedzialność wobec własnego sumienia i prawa za wszelkie nadużycia i oszustwa.
Na wszystko to i wiele innych rzeczy, których niepodobna tu było wyniszczać, złożyłem niezbite dowody w ręce prawnika i pełnomocnika pana W., pana Tomasza Traddlesa.
Myśleliśmy, że koniec i powstaliśmy z miejsc, lecz pan Micawber uroczystym ruchem podniósł prawicę z linją i powstrzymał nas spojrzeniem i słowem:
— Za pozwoleniem!
Trzeba więc było pozwolić mu skończyć.
Wrócił znowu do siebie i swojej rodziny, ciężkiej walki i trudu, który podjął w imię przyjaźni i sprawiedliwości, zaznaczył mocno, że uczynił to bezinteresownie i oczekuje jedynie więzienia z powodu niemożności uregulowania przyjętych zobowiązań i spoczynku w przedwczesnej mogile.