dzaju, aby się wydostać na wózek, to bardzo liche macie wyobrażenie o kawalerskości Jana. Nie zdążyliście zauważyć, gdy podjął ją z ziemi i posadził na miejscu, a ona świeża i rumiana rzekła:
— Jak ci nie wstyd Janie! — pomyśl o Tilly!
Gdybym śmiał temi lub innemi słowy wspomnieć o nogach młodej dziewicy, to powiedziałbym, że nogi Tilly fatalnie zaczepiały o wszystko, co na drodze znalazły i że nie mogła ani podnieść się, ani zejść, nie zostawiając na wszystkiem wyżłobień na podobieństwo tych, któremi Robinzon Kruzoe znaczył dni na drewnianym kalendarzu na bezludnej wyspie. Ale ponieważ można to uważać za niedyskrecyę, więc jeszcze nad tem pomyślę.
— Janie, czy wziąłeś kosz z cielęciną, wieprzowym pasztetem i różnemi słodyczami, a także i butelki z piwem? — spytała w drodze Dot. Jeśli nie, to wracaj natychmiast.
— To ładnie z twej strony, — mówi furman; zmusiwszy mnie spóźnić się o kwadrans, żądasz, abym wracał jeszcze.
— Bardzo mi żal, Janie, odrzekła żona, ale naprawdę nie wyobrażam sobie, jakbym mogła jechać do Berty, — żadną miarą nie zrobiłabym tego, Janie, nie wziąwszy ze sobą cielęciny, pasztetu wieprzowego i wszystkich
Strona:PL Karol Dickens - Świerszcz za kominem.djvu/086
Ta strona została uwierzytelniona.