zakończenie, opierając się na długoletniem doświadczeniu i osobistych spostrzeżeniach, zaczęła upewniać, że małżeństwa, w których niema ani cienia tego, co nosi romantyczną i głupią nazwę miłości, bywają najszczęśliwszemi, że z małżeństwa, które ma być zawarte, oczekuje największego zadowolenia, płynącego nie z chwilowego zapału, ale trwałego i silnego. Kończąc swą proroczą mowę, objawiła obecnym, że dzień jutrzejszy będzie dla niej dniem upragnionym, który stanowił cel jej życia, że gdy ten dzień minie, najmilej byłoby dla niej spocząć w trumnie i być pochowaną na jakimkolwiek cmentarzu dla osób szlacheckiego stanu.
Ponieważ na tę mowę nie było co odpowiadać, (co jest szczęśliwą właściwością wszystkich mów bezcelowych) zatem zebrani zmienili treść rozmowy i ogólną uwagę zwrócili na cielęcinę, wieprzowy pasztet, zimną baraninę, na rozgotowane kartofle i torty, a Jan Piribingl zaproponował, aby z powodu jutrzejszej uroczystości przywiezionem piwem wypić zdrowie narzeczonych, zanim w drogę wyruszy. Rzecz w tem, że woźnica zatrzymał się u Kaleba tylko, aby dać odpoczynek staremu koniowi. Miał jeszcze przed sobą cztery lub pięć mil dalszej drogi; wracając, przyrzekł wstąpić po swoich i znów zatrzymać się u przyjaciół w drodze do domu. Tak bywało na wszystkich piknikach od samego początku.
Strona:PL Karol Dickens - Świerszcz za kominem.djvu/100
Ta strona została uwierzytelniona.