Strona:PL Karol Dickens - Świerszcz za kominem.djvu/117

Ta strona została uwierzytelniona.

miejscach, więc stary koń ruszył w drogę. Tymczasem Bokser, niczego się nie domyślając, biegł to naprzód, to w tył, to kręcił się około wózka z wesołem szczekaniem. Gdy Teklton też się oddalił, aby odprowadzić narzeczoną i jej matkę, biedny Kaleb przysiadł przy ognisku koło córki; trwoga i skrucha dręczyły go i po dawnemu powtarzał sobie, nie spuszczając z Berty stroskanych oczu:
— Czy dlatego tylko oszukiwałem ją od kolebki, aby złamać jej serce?
Mechaniczne zabawki, nakręcone dla przyjemności małego Piribingla, już dawno zatrzymane, zamarły w nieruchomości. Przy słabem świetle ognia, w ciszy, niewzruszenie spokojne lalki, konie na biegunach z wytrzeszczonemi oczami i rozdętemi nozdrzami, starcy przy drzwiach swych mieszkań, zgięci prawie we dwoje w kolanach, błazny z wykrzywionemi twarzami, nawet zwierzęta, wchodzące parami do arki, jak pensyonarki, jakby skamieniały z podziwu, że Dot okazała się zdrajczynią, a Teklton zakochanym w skutek dziwnego jakiegoś zbiegu okoliczności.






III.

Holenderski zegar w rogu wybił dziesiątą, gdy woźnica usiadł przy swem ognisku. Był