Strona:PL Karol Dickens - Świerszcz za kominem.djvu/125

Ta strona została uwierzytelniona.

miętności, samolubstwo lub troskę, a odzyskiwał spokój duszy, zaufanie, szczerość, dym zaś z tego kominka wznosił się w górę, wonniejszy niż drogie kadzidła, jakie płoną w kosztownych kadzielnicach świątyń całego świata! Przy twojem własnem ognisku, w jego spokojnej świątyni, otoczonej dobrymi jego wpływami i wspomnieniami, wysłuchaj jej. Wysłuchaj mnie! Wysłuchaj wszystkiego, co przemawia językiem twego ogniska i twego domu.
— I wstawia się za Dot? — zapytał Jan
— Wszystko, co przemawia językiem twego ogniska i twego domu, musi wstawić się za nią! — odparł świerszcz — dlatego, że ta mowa jest sprawiedliwa.
I dopókąd woźnica siedział w swem krześle, pogrążony w myślach, objąwszy głowę rękami, duch tajemniczy stał poza nim, podsuwając mu swe myśli i okazując mu je, jak w zwierciadle lub na obrazie. Nie był to duch jedyny. Od okapu komina, od zegara, fajki, samowarka i kołyski, od ścian i podłogi, od sufitu schodów, od wózka na podwórzu, kredensu w izbie, od wszelkiego domowego sprzętu, od każdej rzeczy i każdego miejsca, którego Dot dotykała i z którem było związane wspomnienie o niej w umyśle nieszczęśliwego męża — oddzielały się powietrzne roje skrzydlatych elfów.
Nie w celu, aby stanąć za Janem na wzór świerszcza, lecz żeby działać i ruszać się. Żeby