Tu nie zaniedbał wspomnieć o wyższości Mey Filding, gdyż młoda ta dziewica niewątpliwie nie udaje zakochanej w nim.
— Ona wszelkiemi siłami starała się mnie pokochać — powiedział na obronę żony biedaczysko Jan z większem wzruszeniem, niż przedtem. — Dopiero teraz zaczynam pojmować, jak zmuszała się Dot, aby być dla mnie staranną, oddaną żoną, która pojmuje swój małżeński obowiązek. Jak była dobra, jak wiele robiła; jakie ma dzielne serce i ile siły charakteru, o tem świadczy szczęście, którego doznałem pod tym dachem! Będzie to dla mnie pociechą i osłodą, gdy tu sam zostanę.
— Zostaniesz sam? — zapytał Teklton. — Aha, to znaczy, żeś postanowił działać?
— Postanowiłem — odrzekł Jan — obdarzyć ją największem dobrem, naprawiając swoją omyłkę, o ile to w mej mocy. Mogę uwolnić Dot od codziennego udręczenia, nierównego małżeństwa i nieznośnej ze sobą walki, aby ukryć swe uczucia. Pozwolę jej korzystać ze swobody, o ile tylko zależy to odemnie.
— Jakto! Myślisz ją jeszcze nagradzać? zawołał Teklton, trąc i wykręcając palcami swoje ogromne uszy. — Chyba źle cię zrozumiałem. Napewno nie mówiłeś tego.
Woźnica schwycił handlarza zabawek za kołnierz i potrząsł nim jak trzciną.
Strona:PL Karol Dickens - Świerszcz za kominem.djvu/138
Ta strona została uwierzytelniona.