— Posłuchaj mnie pan — powiedział i postaraj się zrozumieć. Posłuchaj. Ja, zdaje się, jasno mówię.
— Zupełnie jasno — potwierdził Teklton.
— Mówię, jak myślę!
— Tak właśnie, jak myślisz.
— Siedziałem przy tem ognisku przeszłej nocy — całą noc bez przerwy — zawołał woźnica. Na tem miejscu, gdzie moja żona siadała tak często obok mnie, zwracając ku mnie swą miłą twarzyczkę. Przypomniałem sobie całe jej życie dzień za dniem. Rozbierałem jej charakter, jej postępowanie. I klnę się na duszę, ona niewinna, jeśli jest nad nami Najwyższy Sędzia, który sądzi winnych i niewinnych.
Sprawiedliwy świerszcz przy kominku!
Sprawiedliwe duchy domowego ogniska!
— Gniew i zwątpienie opuściły mnie — ciągnął dalej Jan — a w mej duszy pozostał tylko smutek. W złej chwili powrócił jakiś dawny wielbiciel, odpowiedniejszy dla niej wiekiem i upodobaniami niż ja, któremu zapewne oddali ją wbrew jej woli. W złej chwili, zaskoczona i niezdolna obmyśleć swego postępowania, Dot stała się wspólniczką jego wiarołomstwa, gdy zgodziła się ukryć jego nikczemne oszustwo. Przeszłej nocy poszła, aby się z nim zobaczyć potajemnie, czegośmy byli świadkami. To zły czyn. Ale we wszystkiem innem ona niewinna, jeśli jest prawda na ziemi!
Strona:PL Karol Dickens - Świerszcz za kominem.djvu/139
Ta strona została uwierzytelniona.