ciłaś na nie większą uwagę, niż na jakiekolwiek inne kroki, tego nie wiem. Tymczasem w świecie zaszły różne zmiany, jak to przed chwilą mówiłam i dobrze zrobimy, jeśli przygotujemy się na niespodzianki.
Kaleb nie pojmował, co to znaczy, że pani domu zwraca się zarówno do niego jak i do jego córki. Ze zdziwieniem spostrzegł, że w swem wzburzeniu i zdenerwowaniu Dot ledwo tchu dostać może i trzyma się za poręcz krzesła, aby nie upaść.
— Tak, to istotnie turkoczą koła — mówiła Dot przerywanym głosem. Ich turkot coraz bliższy!... bliższy!... Przy samym domu! A teraz, słyszycie? Wózek zatrzymał się przy furtce ogrodu!... A oto i kroki na ganku — te same kroki, Berto, nieprawdaż?... A oto!...
Głośno wykrzyknęła z niepohamowaną radością, poczem podbiegłszy do Kaleba, zasłoniwszy mu rękami oczy w chwili, gdy młody człowiek wbiegł do izby i podrzucając swą czapkę w górę, rzucił się ku nim.
— Wszystko skończone? — zawołała Dot.
— Tak!
— I szczęśliwie?
— Tak!
— Czy przypominasz sobie ten głos, drogi Kalebie? Czyś słyszał kiedy inny, do niego podobny? — pytała pani Piribingl.
Strona:PL Karol Dickens - Świerszcz za kominem.djvu/153
Ta strona została uwierzytelniona.