bą. Jabym nie chciał nosić peruki. Ja wolę nosić fartuch.
Pan Malderton zakaszlał gwałtownie. Pan Barton ciągnął dalej. — Bo jeżeli człowiek wynosi się ponad swój fach...
Kaszel ponowił się ze zdwojoną gwałtownością i nie ustąpił, dopóki jego przyczyna i zarazem ofiara nie zapomniała, o co jej chodziło.
— Panie Sparkins, — wznowił badanie Flamwell, — czy pan zna pana Delafontaine z Bedford — square’u?
— Wymieniliśmy ze sobą karty wizytowe, a z czasem, gdy nawinęła się sposobność, oddałem mu znaczne usługi, — odrzekł Horacy, czerwieniejąc zlekka — przyczyną rumieńca była niewątpliwie skromność.
— Wyciągnął pan wielki los na loterji, o ile udało się panu zaskarbić wdzięczność tego wielkiego człowieka, — zauważył Flamwell z głębokiem uszanowaniem.
— Nie wiem, kto to — szepnął do Maldertona, kiedy szli do salonu, puściwszy Horacego przed siebie. — Rzecz jasna, że jest prawnikiem że jest osobistością bardzo wpływową i że ma wielkie stosunki.
— Bezwątpienia, — odparł towarzysz.
Resztę wieczoru spędzono znakomicie. Wobec tego, że pan Barton pogrążył się w głęboki sen, pan Malderton zrzucił z piersi kamień i stał się nad wyraz miły i uprzejmy. Panna Teresa grała, „Zagładę Paryża“ — po mistrzowsku, jak orzekł pan Sparkins, a potem oboje wraz z panem Fryderykiem zaczęli wyciągać niezliczone tria, przyczem dokonali
Strona:PL Karol Dickens - Cztery siostry.djvu/103
Ta strona została uwierzytelniona.