niedbując, rzecz jasna, szeregu innych umiejętności, które mogą się kobiecie przydać w życiu.
Biały gmach internatu leżał na ustroniu; dostępu od strony frontowej bronił mocny parkan. Okna pokojów sypialnych były zawsze do połowy otwarte i pozwalały dostrzec rząd niskich łóżeczek, nakrytych białą bawełnianą pościelą; był to sposób na olśnienie przechodnia zbytkami, jakie rzekomo panowały w zakładzie. Istniał również frontowy gabinet, zawieszony jaskrawie kolorowanemi mapami, na które nikt nigdy nie spoglądał, i zastawiony książkami, których nikt nigdy nie czytał, przeznaczony wyłącznie dla rodziców, aby ci, zwiedzając zakład, nie usiłowali nawet oprzeć się potężnemu wrażeniu, jakie wywierało to ze wszech miar uroczyste miejsce.
— Ameljo najdroższa, — rzekła pewnego poranka panna Marja Crumpton, wchodząc do klasy. W jej peruce tkwiły papiloty, które nosiła, ilekroć się potemu nadarzyła sposobność, aby w ten sposób dać do zrozumienia uczennicom, że ma prawdziwe włosy. — Ameljo najdroższa, oto niezwykle radosna wiadomość, którą otrzymałam przed chwilą. Możesz przeczytać nagłos.
Panna Amelja z miną triumfalną odczytała, co następuje:
- — Korneljusz Brook Dingwall, Esq., M. P., składa swe uszanowanie pannie Crumpton i będzie jej niezmiernie wdzięczny, o ile raczy złożyć mu wizytę jutro o pierwszej po południu, ponieważ Korneljusz Brook Dingwall, Esq., M. P. pragnie porozmieć się z panną Crumpton