Ta strona została uwierzytelniona.
- mniej mówi niania. Chcielibyśmy go ochrzcić w piątek o dwunastej w kościele, Św. Jerzego na Hart-street. Będze się nazywał Fryderyk Karol William. Prosimy Cię, wuju, abyś przybył nie później, niż trzy kwadranse na dwunastą. Będziemy mieli wieczorem kilku — bardzo niewielu — przyjaciół, i sądzimy, że i Ty nas zaszczycisz Swą obecnością. Zawiadamiam Cię ze smutkiem, że chłopiec jest dzisiaj wyjątkowo niespokojny: coś mu widocznie dokucza: obawiam się, że ma gorączkę.
Pozostaję Twym szczerze oddanym siostrzeńcem
Karol Kitterbell.
- P. S. — Odkleiłem kopertę, bo muszę Ci napisać, że wiem już, jaka jest przyczyna niepokoju Fryderyka. To nie gorączka, jak przypuszczałem, ale szpilka którą niania wczoraj wieczorem wetknęła mu przypadkiem w nogę. Wyjęliśmy szpilkę i chłopiec trochę przyszedł do siebie, chociaż wciąż jeszcze płacze, i to bardzo głośno“.
Nie trzeba chyba zaznaczac, że po przeczytaniu powyższego zawiadomienia biedny śledziennik Dumps czuł się, jak ryba wyciągnięta na piasek. Aby cofnąć się, było już za późno, a więc należało się zdecydować, co zrobić z tym fantem. Dumps kupił dla dziecka zgrabny dzbanuszek i kazał na nim wyryć inicjały „F. K. W. K.“, ozdobione niezbyt artystycznemi figlasami w stylu dzikiego wina z olbrzymią, okrągłą kropką.