Strona:PL Karol Dickens - Cztery siostry.djvu/48

Ta strona została uwierzytelniona.

pana Dantona, nie należało się dziwić, że przegrywał, gdyż, nie będąc muzykiem, nie umiał wygrać złamanej nuty na złamanym klawikordzie: towarzystwo ze śmiechu dostało konwulsyj. Dumps odpowiedział lepszym żartem, a na niczyich ustach nie pojawił się nawet cień uśmiechu — z wyjątkiem jednego chyba gospodarza, który poczytywał śmiech za swój obowiązek i śmiał się, śmiał, aż mu twarz poczerniała, aż mu krtań zachrypła. Jedno tylko można było zarzucić — muzyka grała daleko nie tak ogniście, jak się spodziewano. Przyczyna tego wkrótce wyszła najaw; albowiem pewien przytomny na zgromadzeniu pan, który przyjechał po południu z Gravesend, oświadczył, że ciż sami muzycy znajdowali się przez cały ten dzień na pokładzie parowca i grali niemal bez przerwy całą drogę do Gravesend i zpowrotem.
Kolacja przewyższyła najszczytniejsze marzenia. Na stole wznosiły się cztery potężne zamki z owsianego cukru; musiały niegdyś przedstawiać widok nadzwyczaj malowniczy, wszelako przed oczami gości ukryły zazdrośnie swe majestatyczne kontury, roztapiając się przed czasem. Był także zbiornik wody sodowej, zaopatrzony niezmiernie pomysłowym mechanizmem: tylko że zamiast nalewać wodę do szklanek, rozlewał ją na serwetę. Podano również drób, dziczyznę, ozór, trufle, słodycze, sałatę z homarów, gotowaną wołowinę — czego dusza zapragnie! Mały Kitterbell bezustannie wołał o czyste talerze, a talerze nie nadchodziły; wtedy panowie, którym rzeczone talerze były potrzebne, oświadczyli, że im wszystko jedno, że mogą wziąć talerze od swych sąsiadek, o ile te się nie pogniewają. Co