pana Robinsona zdradzały dość znaczne nerwowe podniecenie. Z tegoż źródła wiemy, że kucharka, która otworzyła drzwi, tkwiła w białym fartuchu nieprawdopodobnych rozmiarów, a na głowie miała kapelusz znacznie przyzwoitszy od czepka, do którego panny Willis zwykły ograniczać nazbyt ekscentryczne gusty swej służby.
Wieść o tem niezwykłem wydarzeniu z błyskawiczną szybkością rozeszła się po ulicy. Nie ulegało wątpliwości, że godzina decydująca wybiła. Sąsiedzi przyczaili się za żaluzjami i z zapartym oddechem czekali, co nastąpi.
Wreszcie drzwi domu stanęły otworem; otworzyły się również drzwiczki pierwszego powozu. Dwaj panowie i dwie damy — niewątpliwie przyjaciele rodziny. Drzwi się zatrzasnęły, powóz odjechał, nadjechał drugi.
Drzwi domu otwarto ponownie; zdenerwowanie sąsiadów dosięgło szczytu — p. Robinson i najstarsza panna Willis. — Tak przypuszczałam, — rzekła pani z pod Nr. 19. — Ktoby się mógł domyśleć! — zwierzyła się młoda panna z pod Nr. 15 młodej pannie z pod Nr. 17. — Co się dzieje na tym świecie!? — zawołała młoda panna z pod Nr. 17, zwracając się do młodej panny z pod Nr. 18. — Toż to doprawdy śmieszne! — wtrąciła się do rozmowy stara panna obarczona nieobliczalnem brzemieniem lat, a zamieszkała pod Nr. 16. Ale jakie pióro zdoła odmalować zdumienie całego Gordon-place’u, kiedy pan Robinson wprowadził wszystkie cztery panny Willis, jedną po drugiej, a potem sam wcisnął się w kącik powozu, który też wkrótce podążył w raźnem tempie za drugim powozem, ten zaś drugi po-
Strona:PL Karol Dickens - Cztery siostry.djvu/57
Ta strona została uwierzytelniona.